#DAFFl

Witam wszystkich bardzo serdecznie, chcę opowiedzieć wam coś, albo przedstawić jeden punkt widzenia, i interesuje mnie, co czytelnicy myślą o takich sytuacjach oraz czy znaleźli się bądź znajdują w podobnych.

Dwoje ludzi, mających swoje dzieci z poprzedniego związku, swoje przejścia z dzieciństwa i osobiste mniejsze czy większe problemy. Mimo wszystko dzielą się tym i starają się temu sprostać, gdzieś tam oczywiście czai się przeszłość, ale okazuje się, że uczucie i chęć wspólnych celów jakoś potęgują i wzmagają się z tygodnia na tydzień, staje się dla obojga naprawdę bardzo silne i praktycznie żadne nie wyobraża sobie życia bez drugiego. Po pewnym czasie proza dnia codziennego zaczęła doskwierać, błędy przeszłości i naloty na psychice z dzieciństwa bądź z poprzednich związków zaczynają się uwypuklać, kolidować coraz bardziej w życiu codziennym, mimo szczerych chęci obojga, aż w pewnym momencie ktoś wychodzi, a drugi ktoś rezygnuje... Po pewnym, niedługim, czasie jedna ze stron zauważyła coś bardzo istotnego – sama miała postępującą depresję, a ta druga, cholernie ambitna i bardzo skrzywdzona w przeszłości, syndrom współuzależnienia. To się na siebie nakładało i niestety potężna miłość przerodziła się w nienawiść.
Nurtuje mnie pytanie, czy dałoby się tego uniknąć, chociaż próby rozmów były...

PS Taka rada dla czytelników – każdy ma gorsze dni, nieważne, jak silni jesteśmy.
Jeżeli zależy wam na komforcie drugiej osoby, to dobrze, bo jej komfort powinien przełożyć się na wasz. A jeśli czasem zdaje się, że ktoś się zrobił po prostu gburem, to może znak, że potrzebuje wsparcia partnera, a nie zarzutów i pretensji.
Frog Odpowiedz

"niestety potężna miłość przerodziła się w nienawiść"
Współczuję.

_Próby_ rozmów to za mało - w tych rozmowach musi zaistnieć wzajemne zrozumienie. A to wcale nie jest ani oczywiste, ani łatwe.
Ludzie miewają potężne problemy z własnymi traumami i emocjami (ich zrozumienie zajmuje pół życia, albo i całe) - a co dopiero ze zrozumieniem motywów działania drugiej osoby. Tym bardziej, że - jakże często - chętnie obarcza się winą, za cokolwiek, właśnie tę najbliższą osobę. Bo jest "pod ręką", bo znamy wzajemnie swoje słabe punkty, w które (mniej lub bardziej świadomie) można dźgać złośliwościami.

"czy dałoby się tego uniknąć"
Trzeba być bardzo doświadczoną (przez życie) osobą / rozumieć, skąd się biorą konkretne zachowania / umieć rozwiązywać wspólne problemy bez wycieczek osobistych = potrafić roztrząsać nawet bolesne tematy w dyskusji wyłącznie merytorycznej.

bazienka Odpowiedz

najpierw sie robi porzadek we wlasnej psychice, a pozniej wchodzi w zwiazki

No tak.niestety wszystko wyszło dopiero w trakcie

Dodaj anonimowe wyznanie