#XVpum

Mój współlokator jest chromolonym leniem. To takie połączenie kota Garfielda z Dude'm - bohaterem filmu "Big Lebowski". Gość całymi dniami leży na kanapie i pali skręty. Nie do końca wiadomo z czego się utrzymuje (a "zarabia" całkiem nieźle!), ale są różne mniej lub bardziej wiarygodne teorie. Mniejsza z tym. Wróćmy do jego lenistwa.
Krzyś, bo tak ma na imię mój szanowny kolega, mieszka w pokoju o powierzchni 9 metrów kwadratowych. Utrzymanie porządku dużo go kosztuje. Konkretnie 600 zł miesięcznie - tyle bierze sprzątaczka, która jaśnie panu hrabi raz w tygodniu ogarnia lokum, robi pranie i ściera kurze.
Krzyś jest typem romantycznego gadżeciarza. Parę miesięcy temu poprosiłem go, aby przez tydzień mej nieobecności wyprowadzał mojego psa Augusta na spacer. Nic wielkiego - osiedle jest zamknięte, auta tam nie jeżdżą, a pan dozorca dogadał się z właścicielami, że za drobną opłatą będzie sprzątał psie guano z trawnika. Chodziło tylko o to, aby mój współlokator przez 20 minut, trzy razy dziennie, postał na dworze i popilnował Augusta, gdy ten będzie biegał i załatwiał swoje potrzeby. Co zrobił Krzyś? Kupił pieprzonego drona z kamerką! Wypuszczał psa na dwór, a następnie wracał na kanapę, aby za pomocą gogli obserwować poczynania Augusta...
Krzyś nieczęsto wychodzi z domu. Tydzień temu udało się nam namówić go na wizytę w pubie. Nawet było całkiem fajnie. Przyniósł ze sobą sporo zielska i gumy do żucia Turbo (skąd on je wziął - tego do dziś nie wiem, ale podejrzewam, że zajmuje się sprzedażą tych łakoci;)).
W pewnym momencie stwierdził jednak, że jest głodny i chce iść do domu. Za pomocą komórki zlokalizował pizzerię oddaloną 20 metrów od lokalu, w którym siedzieliśmy. Za pomocą apki zamówił wypasiony placek z podwójnym serem, a następnie przetoczył się do wspomnianej pizzerii i powiedział kierowcy, że to on zamówił danie i że prosi o podwiezienie do domu razem z zamówieniem. I tyle go widzieliśmy.
Wygląda na to, że lenistwo idzie w parze z cholerną kreatywnością.

#jFuNl

Podczas okresu brzuch boli mnie tak bardzo, że na łóżku nie potrafię w jednej pozycji wytrzymać kilka sekund i po prostu cały czas ryczę z bólu. Do tego gorączka i czasami biegunki (sporo dziewczyn tak ma, wbrew pozorom).

Ostatnio moja koleżanka przyszła do mnie, gdy byłam w takim stanie i stwierdziła, że jest jej mnie szkoda, więc chciała mnie zmusić do wyjścia na rolki. Czacie?! Na rolki! Gdy ja się ruszać nie mogę. Do tego musiałybyśmy najpierw przejechać spory kawałek na rowerze z tymi rolkami w plecakach, bo u nas nie ma dobrej ulicy do jazdy.
W odpowiedzi opisałam jej jak się czuję. Stwierdziła, że to niepotrzebne wymyślanie, że wszystkie kobiety przeżywają okres tak jak ona (dwa łatwe dni i po sprawie, bezboleśnie) i że po prostu kobiety wykorzystują taki stan, bo faceci nie mogą sprawdzić, jak czują się naprawdę, a chcą uwagi.
Na koniec dodała, że nie da się nabrać i sobie poszła.
No brawo. „Solidarność”.

PS: Macie jakieś sprawdzone sposoby na ból brzucha? Nie działają żadne tabletki.

#3lDGL

Niedawno w moim mieście odbył się festiwal kolorów. Znajomi stwierdzili, że się powygłupiamy i wymazali moją twarz krwiście czerwonym barwnikiem. 
Po udanej zabawie wracam sobie kulturalnie do domu i słyszę za sobą zjeżdżający z góry samochód. Z daleka słychać jego pisk opon i prawdziwe rapsy JP na 64%, bo wujek jest w policji. I faktycznie, w aucie siedzą cztery Sebki z głowami gładkim jak tafla lustra. Zwalniają nieco obok mnie, a jeden z nich wystawia swoją łysinkę przez okno i rzuca pseudozalotnym tekstem: „Hej, mała!”. Ja odruchowo się odwracam, a Sebie oczy wychodzą z orbit, szczęka opada do ziemi, a z jego ust słychać tylko: „O KUR#A”. Przerażony Seba kierowca wrzuca gaz do dechy i z piskiem opon odjeżdżają, zaś po ulicy niesie się tylko ich przestraszone: „Ja pierdoooolę”.

Chyba nie spodobała im się moja twarz :(

#CHFmf

Od zawsze byłam bardzo nieśmiałą osobą, można wręcz powiedzieć, że bałam się ludzi.

Kiedyś, mając może 8 lat, pojechałam z moją mamą do jej koleżanki. Jako iż bałam się odmówić, piłam olbrzymie ilości soku, herbatki etc. Oczywiście spowodowało to ogromną potrzebę pójścia do łazienki, ale jak to, ludzi zapytać, gdzie mają łazienkę? No nie, na pewno mnie znienawidzą i zjedzą.

Mama i jej koleżanka zaproponowały, żebym poszła z synem owej koleżanki (a chrześniakiem mojej mamy) pobawić się do jego pokoju. Wszystko byłoby super, gdyby nie to, że w pewnym momencie mój pęcherz nie wytrzymał i zwyczajnie zsikałam się w majtki. Co lepsze, postanowiłam udawać, że nic się nie stało. W końcu jednak chłopak zauważył mokrą plamę na podłodze i wszystko się wydało.

A wiecie, co jest najśmieszniejsze? Jako iż nie mam zbyt dużo znajomych, mama zaproponowała, żebym poszła na bal maturalny z jej chrześniakiem.

Dzięki mamo, nie skorzystam.

#XkDrv

Moja mama ma obsesję na punkcie kontrolowania mnie. Mam 17 lat i mieszkam z nią sama, więc to też nie pomaga. Większość moich ubrań jest kupiona w jej obecności i musi być przez nią „zatwierdzona”. Czyli ubrania niedrogie, bez dekoltu, skromne, niewyróżniające się i oczywiście muszą się jej podobać. Zero ekstrawagancji.

Dzisiaj byłam po kryjomu na zakupach. SAMA. Kupiłam body z dekoltem do pępka i sukienkę przed kolano bez pleców. Figurę mam niezłą, wiec leżą na mnie idealnie. Czuję się z tym dobrze. Body i sukienka czekają na okazję na dole mojej szafy. Mam tylko nadzieję, że mama ich nie odkryje.

#9B6GE

Kiedyś szedłem do sklepu i napotkałem na swojej drodze chłopaka, na oko coś około 10-12 lat, który poprosił mnie, abym kupił mu paczkę papierosów. Zgodziłem się, jednak w głowie miałem już pewien plan.

Po wejściu do sklepu i kupieniu kilku drobiazgów dla siebie, poprosiłem sprzedawcę o paczkę gum do żucia w kształcie papierosów, wiecie, takich, w które jeżeli się, dmuchnie, to leci dym. Wyszedłem ze sklepu i dałem młodemu „papierosy”. Uszczęśliwiony jak nie wiem co podziękował mi i poszedł w swoją stronę.

Ciekawe, jaka była jego reakcja, gdy chciał odpalić swojego „papierosa” :)

#6ZWEj

Odkąd pamiętam rozmyślam nad tym, jakby to było złamać rękę/nogę/cokolwiek albo być chorą na ciężką chorobę. Kiedy szykuje mi się wizyta u lekarza, mam wewnętrzną nadzieję, że zdiagnozuje u mnie nowotwór czy inne cholerstwo. Kiedy wychodzę na miasto, myślę o tym, aby potrącił mnie samochód, jadąc samochodem wewnętrznie chcę, aby uderzyło we mnie inne auto. Chciałabym się znaleźć w miejscu zamachu. Chciałabym zostać postrzelona.

Nie wiem czemu, ale myślenie o tym sprawia mi dziwną satysfakcję.

#AZEii

Ostatnio szczerze rozmawiałem z siostrą, która ma 25 lat, kończy studia i się wyprowadziła 2 lata temu, więc mamy mało czasu na rozmowy, ale to co ostatnio mi powiedziała sprawia, że nie mogę spać w nocy.

Dowiedziałem się, że przez rok, gdy miała 5 lat, była molestowana przez 16-letniego kuzyna, niestety nikomu o tym nigdy nie powiedziała. Dobierał się do niej przy każdej okazji (kiedyś mieszkali w tym samym bloku), przychodził cały czas pod pretekstem opieki, zabawy, wychodzenia na spacery czy do piaskownicy. Tak naprawdę zabierał ją do swoich kolegów, gdzie zmuszali ją do strasznych rzeczy.
Minęły lata, kuzyn wyemigrował (nikt nie wie gdzie i czy żyje), a moja siostra ma zniszczoną psychikę...

#zIn8a

W pewien upalny dzień zeszłego lata włożyłam krótkie spodenki i pojechałam autobusem do pracy. Wieczorem wracałam tą samą trasą. Usiadłam na jednym z wolnych miejsc od okna, by ktoś, jeśli zajdzie taka potrzeba, mógł zająć miejsce obok.
Dosiadł się pan w średnim wieku. Nie zwróciłabym na niego uwagi, gdyby jego ręka nie znalazła się nagle między nami, dotykając mnie w nagie udo. Odskoczyłam jak oparzona. Pan przysunął się bliżej i znów położył swoją rękę między nami, nadal mnie dotykając. Nie miałam gdzie się odsunąć, a on siedział bardzo blisko.
Do dziś wyrzucam sobie, że nie zareagowałam. Nie chciałam wyjść na histeryczkę i głośno mu nawrzucać, bo mógł udawać, że nie wie o co chodzi – jego ręka była między nami, a nie na mnie, ale jednak źle się czułam dotykana przez jakiegoś dziada i przyciskana przez niego do okna. Mogłam jednak się przesiąść albo powiedzieć mu, że ma się odsunąć – bez informowania o tym połowy autobusu. Może nie byłam sobą (drugi miesiąc ciąży), może to szok (jeżdżę autobusami regularnie około dekadę i nigdy nic podobnego mi się nie przydarzyło), ale nie zrobiłam nic oprócz spiorunowania go wzrokiem, gdy wysiadając przystanek przede mną miał czelność odwrócić się i na mnie spojrzeć.
Dziś już wiem, co powinnam zrobić, wtedy inne rozwiązanie niż krzyk jakoś nie przyszło mi do głowy, a nie wydawało się najlepsze. Mam tylko nadzieję, że jeśli znów najdzie go ochota na macanie młodej dziewczyny w autobusie, znajdzie się jakaś taka, która usadzi go tak, że mu się odechce. Mogę tylko żałować, że nie byłam nią ja. I wstyd mi, że nie zareagowałam.
Dodaj anonimowe wyznanie