#qEIIL

Nie jest to łatwa ani przyjemna sprawa, ale... chyba czas coś z tym zrobić.
W 2019 roku wzięliśmy z żoną ślub. Przed ślubem znaliśmy się i spotykaliśmy przez trzy lata. Jakiś czas temu dostałem z anonimowego źródła informację, która niestety się potwierdziła – okazało się, że zanim ją poznałem, ona od 2011 do 2013 (w Polsce w 2012 było Euro) pracowała jako prostytutka lub – jak kto woli – dziwka. Generalnie małżonka nie „pochwaliła” się tą radosną nowiną. Informacja jest sprawdzona i opatrzona „niestety” dowodami w postaci zdjęć, zarówno z ogłoszeń na stronach typu nieistniejącej już roksy, jak również w trakcie „obowiązków służbowych”. Przebieg żony grubo przekracza liczbę 1000 „parówek”. Wiem, bo po pewnym czasie od otrzymania tej informacji odbyłem z żoną rozmowę – przyznała się i wszystko mi wyjaśniła oraz powiedziała co i jak się odbywało. Widziałem kilkadziesiąt zdjęć z dawnej „pracy” żony i odbyliśmy ponad 5-godzinną rozmowę o tym jej „epizodzie”. W skrócie – nie mówiła o nim z obawy o to, że ją zostawię oraz ponoć ze wstydu.
Nie mamy jeszcze wspólnych dzieci. Poza tym nigdy nie miałem żadnych wątpliwości co do niej oraz nigdy nie dała powodów do tego, abym w nią wątpił czy podejrzewał, że coś może się dziać lub może być nie halo. Nie wiem aktualnie, na czym stoję, bo myśli jest 150 i każda jest inna. Co do autora anonimu to mam przypuszczenia, ale nie jestem w 100% pewny, kim jest ta osoba, ale przekazane informacje potwierdziły się w całości. Obecnie nie wiem, czy iść w stronę rozwodu czy dać sobie, jej i nam szansę i próbować to jakoś poskładać. Sytuacji nie polepsza to, że będąc pod wpływem emocji, zażyczyłem sobie tego, aby o całej pracy opowiedziała dokładnie i ze szczegółami – taki pewnie odruch.
Co myślicie o tej sytuacji?

#slyTI

Wieczór jakieś dwa tygodnie temu, ciemno jak w piwnicy. Siedzę na dworze, czekam na kumpla i obserwuję. Nagle pod mój dom na legalu podchodzi kot sąsiada. Nie lubię obcych kocurów, więc mówię mu krótko: „Wypier***aj!”. W tym samym momencie zza krzaków wyszedł jakiś chłopaczek. Spojrzał na mnie przestraszony, odwrócił się na pięcie i szybko sobie poszedł...

Zrobiłem traumę dzieciakowi :(

#WcraD

Dzisiaj wracając ze szkoły zauważyłem moją mamę szorującą samochód taty w naszym ogrodzie. Nuciła sobie coś pod nosem i radośnie zerkała co chwilę przez okno do kuchni, czy piekarnik już się wyłączył.
Szybka analiza – ojczulek nie ma urodzin, imienin, Dzień Ojca dopiero będzie, a rocznicę mają w sierpniu. Pytam więc, z jakiej to okazji.
Mama powiedziała, że tata był rankiem jakiś przygaszony i chciała poprawić mu humor.
Ojczulek był smutny, bo znalazł wyniki badań ogólnych mamy, a że totalnie się na tym nie zna, to widząc te strzałeczki, stwierdził, że są złe. Kupił więc mamie wymarzony fotel „do relaksu”, aby mogła w nim odpoczywać.

Tak więc ojciec był zadowolony, bo na obiad było jego ulubione danie, a samochód lśnił. Mama dostała wymarzony fotel, w którym czyta sobie wieczorami, a ja mam satysfakcję, że te świrnięte staruszki tak bardzo się kochają ;)

PS Wyniki były idealne :D

#83k3w

Historia o moim przyjacielu. Wracał pewnego dnia ze szkoły, jak gdyby nigdy nic. Spostrzegł dziecko, które wbiega na pasy i nadjeżdżające auto. Bez zastanowienia wbiegł na pasy i odrzucił dziecko. On nie miał tyle szczęścia. Pijany kierowca wjechał w niego jak w pachołek. Diagnoza? Paraliż. Wózek do końca życia. 
Pewnego dnia go odwiedziłem. Dumał nad swoim losem i powiedział wtedy zdanie, które utkwiło mi w pamięci na zawsze: „Jestem na wózku, ale gdybym mógł wybrać, to postąpiłbym tak samo. Widocznie Bóg tak chciał”. Ryczałem jak bóbr, pomimo że nie jestem typem osoby, która płacze. Mój osobisty bohater.

PS. Ziomek ma kontakt z młodym. Często gdzieś razem wychodzimy. Oczywiście młody pcha. Widać, że przychodzi mu to z trudem, ale nawet się nie zająknie.

#RmruK

Stoję niedaleko przystanku i w oczekiwaniu na autobus ćmię papierosa. Obok mnie przechodzi chłopiec, na oko tak z dziewięć lat, najpewniej idzie w stronę placu zabaw. Minąwszy mnie, zatrzymuje się i zawraca. Staje przede mną, wyciąga telefon i coś tam stuka placem. Patrzę na niego nieco zdziwiony, bo co taki człowieczek może chcieć od chłopa lat 30? Wtem kajtek podnosi na mnie wzrok, a warga drży mu jakby zaraz miał się rozpłakać, po czym wyciąga w moją stronę telefon.
Widzę starszego mężczyznę, chudego, bladego, leżącego na łóżku. Do jego ciała podpięto jakieś kabelki, a na twarz ma nałożoną maską tlenową.
– To mój dziadzio – rzecze malec. Jedzie placem po ekranie komórki i pokazuje mi kolejne zdjęcie, ale ja nie chcę na nie patrzeć. Pytam, o co mu chodzi.
– Bo pan pali – wskazuje dymiącego w mojej ręce kiepa. – A mój dziadzio też palił i to od bardzo dawna. Teraz ma raka i umiera. Powiedział, że to od papierosów i jeśli mam dla kogo żyć, to żebym tego nigdy nie robił. Mówi, że bardzo go boli i że nie warto.
Schował telefon do kieszeni, pociągnął nosem. Nim poszedł w swoją stronę, podniósł na mnie oczy i rzekł z taką mocą, na jaką pozwoliło mu ściśnięte, dziecięce gardło:
– Nie warto.
Stałem, nie mówiąc ani słowa, tylko patrzyłem, jak odchodzi, potem wchodzi na plac zabaw, siada na huśtawce i siedzi ze spuszczoną głową. Niedługo po tym przyjechał mój autobus.

Słowa tego dziecka odtwarzały mi się w pamięci, ilekroć patrzyłem na moją ukochaną żonę i roczną córeczkę. Być może za kilkanaście lat to ona byłaby tym nieznajomym dzieckiem, które nosi w swoim telefonie zdjęcie umierającej osoby. Nie mogłem pozwolić, by moja rodzina kiedykolwiek płakała z mojego powodu.

Minęło pół roku, a ja nie tknąłem żadnej fajki.
Dziękuję ci, Anonimowy Chłopcze. Miałeś rację. Nie warto.

#3DaYz

Jestem po rozprawie o podwyższenie alimentów o 100%. Sprawa w sądzie rodzinnym, sędzia Pani Agnieszka, którą serdecznie pozdrawiam, jeżeli to czyta ;)
Stwierdzam, że bardzo rzeczowa Pani Sędzia nie wzięła pod uwagę rachunków mojej byłej żony za buty za 500 zł i kłamstw, które matka mojej córki przedstawiała przeciwko mojej osobie, tylko stany faktyczne.
Ostatecznie podtrzymała podwyższenie alimentów o 125 zł, co daje łącznie 725 zł.
Pani Sędzio – dziękuję 🌷

#KOJ2W

Może nie anonimowe, ale...
Zastanawiam się ostatnio nad wszystkimi konkursami. Na serkach, na mleku czy innych żelkach. „Kup opakowanie, zachowaj paragon i zdobywaj nagrody. Codziennie 10 razy po 100 zł, raz w tygodniu 1000”. „Zarejestruj paragon i weź udział w losowaniu Fiata xxx...”. Albo serek kanapkowy, gdzie można było wygrać domek. 
Czy ktoś to kiedyś faktycznie wygrał? Chociaż 100 zł. Cokolwiek. Czy to faktycznie prawda?

#Evht9

Sytuacja miała miejsce kilka dobrych lat temu, podczas trzecich urodzin mojego syna. W tamtym czasie synek miał zwyczaj wchodzenia z domownikami do toalety i „podglądania” ich w trakcie wykonywania wiadomych czynności.
A więc siedzimy sobie przy stole, świeczki zdmuchnięte, tort pokrojony, prezenty rozpakowane, ogólnie miła i wesoła atmosfera. Babcie i ciotki pieją z zachwytu nad Młodym (z mniej lub bardziej racjonalnych powodów, nieważne), łechtając tym jego dziecięce ego. Nagle babcia postanawia pochwalić swego jedynego wnuka i oznajmia wszystkim, że już od pewnego czasu umie on korzystać samodzielnie z toalety. Wszyscy zaczynają go za to chwalić, a Młody w bek. Przy stole chwila konsternacji, w końcu babcia pyta, dlaczego płacze.
– Bo ja chciałbym sikać tak jak tatuś!
– No przecież sikasz tak jak tatuś, sam, na stojąco, do kibelka...
– Ale chciałbym mieć takiego DUZIARNEGO siusiaka jak tatuś!!
Wszyscy wybuchnęli niepohamowanym śmiechem, a ja chyba po raz pierwszy widziałam mojego męża z aż takim bordowym odcieniem na twarzy.

Chociaż od tamtej pory minęło sporo czasu, to sytuacja ta jest przypominana przy okazji większych spotkań rodzinnych i wzbudza ciągle te same emocje, z drobnym wyjątkiem – teraz mąż „pali buraka” razem z synem.

#a3HG4

Wstałam kiedyś z zamiarem zebrania się do szkoły. Zaczęłam się ubierać i poszłam do łazienki ogarnąć się tak jak zawsze. Niby wszystko okej, gdyby nie to, że za oknem było ciemno i była godzina trzecia. 
To już nawet nie chodzi o godzinę... dopiero po chwili przypomniałam sobie, że jest środek wakacji.
Dodaj anonimowe wyznanie