#TWZ7t

W moim wieku możesz znaleźć się w bardzo dziwnej sytuacji. 
Poznałem kobietę w pracy, starsza ode mnie 2 lata, ale wygląda na młodszą. Fajna i fajnie mi się z nią układało. W końcu przyszedł czas, aby poznać jej dorosłą córkę. Tu się zaczęło... Okazało się, że dziewczyna ma 19 lat i jest równie śliczna jak mama. Ale nie to było problemem, dopóki nie zaczęła do mnie świrować. Zaczęło się od wiadomości, potem jakieś dziwne zdjęcia, a teraz korzysta z każdej okazji, kiedy się spotykam z jej mamą, aby się zbliżyć i jakoś mnie dotknąć, gadając jakieś dwuznaczne teksty. Oczywiście nie daję jej żadnych nadziei i traktuję jak gówniarę. Zastanawiam się jednak, o co w tym chodzi. Może chce się mnie pozbyć, czekając na mój zły ruch? Zastanawiam się, czy nie powiedzieć o tym jej mamie, ale boję się, że młoda się wszystkiego wyprze i wyjdę na jakiegoś napalonego świra. Z drugiej strony dziewczyna jest tak seksowna, że jeśli się będzie do mnie łasiła, to nie wiem jak ja zareaguję w przyszłości, czy jej nie ulegnę. Mam ochotę uciec z tego związku, ale czy to będzie świadczyło o dojrzałości, czy wręcz przeciwnie?

#ToEB7

W ubiegłym roku wybrałem się na dłuższą wycieczkę we dwoje z nowo poznaną przez internet koleżanką, starszą ode mnie o 20 lat (powiedzmy, wiek 40 i 60). Większość czasu w drodze, a pozostałe chwile spędzaliśmy w podobny sposób, jaki pamiętam z wakacji z siostrą w latach 90. Oczywiście żadnego seksu i intymności. Wyjazd okazał się wielką przyjemnością, wręcz nową jakością w życiu. Nadal chętnie wracam do muzyki z kaset, które wspólnie przesłuchaliśmy, i zdjęć, które wspólnie zrobiliśmy. Są to wspomnienia natury bardzo podobnej, jak z mojego dawnego (jedynego w życiu) związku, natomiast brak wszelkich negatywnych doświadczeń związanych z rozstaniem.
Eldingar Odpowiedz

A co w tym anonimowego?

#Q6Enx

Boli mnie, że jestem dla wszystkich opcją zapasową i nigdy numerem 1.

Mam przyjaciółkę, którą kocham jak siostrę, nigdy nie wykorzystała moich sytuacji na moją niekorzyść, jest lojalna i szczera, a poza tym wspiera mnie jak mało kto. Naprawdę, każdemu takiej życzę. A do tego ona jest wysoka, ma długie włosy w naturalnym kolorze, dobre wykształcenie i pracuje w zawodzie. Ciężko na to pracowała, ale trochę fart. Nie dziwię się, że wizualnie może się podobać. Podczas gdy ja jestem brzydka, gruba, mam naturalnie duży biust, który wcale nie podoba się facetom jakoś bardzo, nie chodzę na paznokcie, można powiedzieć, że moje dbanie o siebie ogranicza się do absolutnego minimum.

Jakiś czas temu zerwał ze mną chłopak, o którym myślałam, że to ten jedyny i na zawsze, nawet obiecał pierścionek i ślub, ale po jakimś czasie połączyłam fakty i wydaje mi się, że chyba na niej crushował pomimo swoich zapewnień. Zwłaszcza, że wpisuje się w kanon jego upodobań.

Mam crusha na bardzo fajnym chłopaku z grupy, w której się udzielam. Mamy między sobą dużo wspólnego, nie wiem, czy on do mnie czuje co ja do niego. Jednak kiedyś zobaczyłam, jak na widok mojej bestie, która wie, że to był mój obiekt westchnień, jakoś tak się rozpromienił, przedstawił i parę rzeczy powiedział w jej stronę.

A teraz to mnie szlag trafia, nawet mój kot woli siedzieć na jej kolanach i rozkłada się w najlepsze na łóżku… jest mi przykro.
imtoooldforthisshirt Odpowiedz

Jesli - jak sama piszesz - Twoje dbanie o siebie ogranicza sie do absolutnego minimum, to nie spodziewaj sie, ze mezczyzni beda rozpromieniac sie na Twoj widok. Ciekawe ile moglabys poprawic, gdybys troche nad soba popracowala. Nie wiem tez, czego oczekujesz od swojej przyjaciolki - ma przestac o siebie dbac, zebys Ty nie wypadala az tak zle na jej tle? A moze lepiej Ty zwyczajnie wez sie za siebie?

Zobacz więcej komentarzy (1)

#9EKwQ

Mam 30 lat, jestem dziewczyną (podobno atrakcyjną), pochodzę ze wsi, w domu nigdy się nie przelewało, mimo braku wsparcia od rodziny wyrwałam się do dużego miasta, skończyłam studia, rozwijałam pasje. Siedem lat temu poznałam faceta, prawie 20 lat różnicy (nie, nie był bogaty). W międzyczasie ciężką pracą rozwijałam swój biznes związany z moją pasją, od zera, bez niczyjej pomocy finansowej. Szło tak dobrze, że mój facet postanowił zrezygnować ze swojej pracy (nie zarabiał kokosów) i postanowiliśmy, że będzie mi co jakiś czas pomagał (około kilka-kilkanaście godzin w tygodniu), a ja w zamian będę nas utrzymywać w 100%, czyli płacić za mieszkanie, rachunki, zakupy, podróże, codzienne jedzenie w restauracjach, wszystko co zechce (miał swobodny dostęp do moich pieniędzy, ufałam mu). Tak, brzmię jak idiotka, ale byłam zakochana. 
Minęło kilka lat, moja firma się mocno rozwinęła, odłożyłam sporo pieniędzy, aby zabezpieczyć się na przyszłość. On zaczął robić się agresywny, wybuchowy, ma duży problem z tym, że osiągnęłam sukces, ciągle wmawia mi, że nikt by mnie nie chciał, że bez niego sobie nie poradzę, wulgarnie się do mnie zwraca, abym miała coraz niższe poczucie wartości. Ciągle się kłócimy, wpadłam w depresję, pojawiały się myśli samobójcze, w międzyczasie rok psychoterapii. Próbowałam wszystkiego, ale nie mam siły o to walczyć, w końcu zaproponowałam rozstanie, mimo że wciąż żywiłam uczucia, myślałam, że może to sprawi, że zawalczy o nasz związek i będzie lepiej. Zamiast tego on za każdym razem grozi mi, że jeśli odejdę, to zniszczy mnie finansowo, bo uważa, że dzięki jego pomocy wszystko osiągnęłam. Kompletnie nie docenia tego, że przez te wszystkie lata nie musiał dodatkowo pracować, że miał życie na wysokim poziomie, zagraniczne podróże, dobry samochód do dyspozycji, mnóstwo wolnego czasu. 
Mam wrażenie, że liczą się dla niego tylko moje pieniądze, że nigdy mnie nie kochał. Jestem załamana, nie mam siły na jakieś wojny po sądach. Załamuje mnie brak poczucia wdzięczności za to, ile mu dałam. Ja niczego od niego nie chcę, chcę tylko spokoju, bo moja psychika wysiada.
radiant Odpowiedz

Zostaw go, im szybciej, tym lepiej.

AvusAlgor Odpowiedz

Sama sobie odpowiadasz na wszystkie pytania.
Cytat 1 "ma duży problem z tym, że osiągnęłam sukces, ciągle wmawia mi, że nikt by mnie nie chciał, że bez niego sobie nie poradzę, wulgarnie się do mnie zwraca abym miała coraz niższe poczucie winy."
Tak, masz rację, dokładnie tak jest. Zazdrości i boi się, że zorientujesz się, że nie jest Ci potrzebny.
Cytat 2 "Mam wrażenie, że liczą się dla niego tylko moje pieniądze,"
Dokładnie tak. Skonsultuj z prawnikiem ile odprawy mu dać, np. 40 tys i żeby sobie poszedł. Nie będzie chciał ugodowo, to masz dokładnie takie same możliwości jak on, by uczynić jego życie nieznośnym. Na razie to on myśli, że może Ci grozić, a sam jest bezpieczny. Co potwierdza Cytat 3 "a niczego od niego nie chcę, chcę tylko spokoju"
Wyprowadź go z błędu. Do dzieła, ostatnia szarża!

Zobacz więcej komentarzy (4)

#ue4lf

Zwolniłam się ostatnio z całkiem dobrej pracy. Dlaczego? Byłam obiektem westchnień szefostwa. Nie, nie mojego byłego szefa, tylko konkretnie jego 19-letniej córki, która zabujała się w pracownicy swojego ojca. Jakoś było mi niezręcznie zostać w firmie wiedząc, że córka szefa gapi się na mój tyłek.

#oG8pD

Na studiach miałem wieczny problem z kasą. Dorabiałem sobie jako barman, ale studiowałem dość wymagający techniczny kierunek, więc była to praca weekendowa do pogodzenia z nauką. Na rodziców też nie mogłem za bardzo co liczyć z racji tego, że mam jeszcze trzech młodszych braci. Jak to mówią, tonący brzytwy się chwyta, więc znalazłem dość oryginalny sposób na zarabianie pieniędzy. Odkryłem, że całkiem spora grupa gejów ma fetysz męskich stóp i są gotowi płacić niezłe pieniądze, aby zaspokoić swoje żądze. 
Zaczęło się niewinnie – sprzedawałem zdjęcia, filmy z moimi stopami, potem zacząłem sprzedawać znoszone buty i skarpetki. Jak się dowiedziałem, moje stopy były „chodliwe” na rynku – mam duży rozmiar (46), do tego w owym czasie grałem w uniwersyteckiej drużynie piłki nożnej i nieskromnie powiem, że jestem dość przystojny. Potem zacząłem umawiać się na spotkania, na których już za niezłe pieniądze koleś bawił się moimi stopami. Spływająca kasa skutecznie niwelowała wewnętrzne rozterki. Kiedy postanowiłem przestać? W końcu jeden z moich „klientów” chciał mnie związać i łaskotać mi stopy. Miałem dostać tym więcej kasy, im więcej wytrzymam. Łaskotki zawsze wydawały mi się czymś niewinnym. Ale kiedy jest się związanym i do tego ma się tak wrażliwe stopy jak moje, przeradza się to w tortury. Spękałem chyba po siedmiu minutach, ale musiałem się nieźle nabłagać, zanim zostałem rozwiązany. Wtedy poczułem się upokorzony jak nigdy w życiu – błagałem innego faceta o litość. Dotarło do mnie, że chociaż nie oferowałem seksu, tak naprawdę się sprzedaję.

Czemu piszę to wyznanie? Dziś mam żonę i dziecko, a dalej to we mnie siedzi. Jak by na to nie patrzeć, sprzedawałem jakąś część mojego ciała za pieniądze. Nie idźcie tą drogą, moi drodzy, zawsze są inne rozwiązania.
Anonimowane Odpowiedz

Ludzie gorsze rzeczy robili w kryzysowych sytuacjach. Nietrudno jest rozważyć sprzedaż zdjęć stop czy zużytych butów, bo w lato chodzi się w sandałach. To jak sprzedaż włosów - po prostu coś co jest na codzień widoczne i nie wydaje się intymne.
Poszedłeś za daleko, zreflektowałeś się i wycofałeś. Nie ma czego się wstydzić

Zobacz więcej komentarzy (3)

#4KiqU

Mam wrażenie, że niektórzy ludzie zupełnie nie ogarniają rzeczywistości.

Zima, hotel w górach, praca na recepcji. Wieczorem melduje się pani z rodziną i po jakichś 20 minutach wraca wzburzona na recepcję, że z jej apartamentu nie widać gór, jak było obiecane. Godzina dwudziesta, pochmurno, zima. Ja osłupiałem, na szczęście kolega z kamienną twarzą powiedział: „Proszę spróbować wyjrzeć przez okno jutro rano”. Zaśmialiśmy się dopiero jak zniknęła w windzie :)
Frog Odpowiedz

"Zaśmialiśmy się dopiero jak zniknęła w windzie :)"
I to się nazywa profesjonalizm ;)

Zobacz więcej komentarzy (1)

#gXSSx

Jestem kobietą, mam 24 lata i absolutnie zero życiowej wiedzy, talentów etc. Co za to mam? Depresję, zaburzenia odżywiania, nerwicę, lęk społeczny, znienawidzoną bratową i narcystyczną matkę, od której to wszystko się zaczęło. Nigdy nie miałam dobrych relacji z rodzicami, zawsze bałam się mamy. Ona w domu rządziła. Nigdy nie byłam bita czy jakoś psychicznie maltretowana w sensie wyzywana czy coś. Normalnie się wychowałam w typowej polskiej katolickiej rodzinie. Ale wiecie jestem najmłodsza, mam jeszcze troje rodzeństwa. Mama zawsze chciała, żebym się dobrze uczyła, była dziewczęca i miała dużo znajomych itp., tylko strasznie naciskała i czułam się coraz bardziej osaczona. Od dziecka byłam ultra wstydliwa i nieśmiała i tak dorastałam pod batem mamy – jak nie będziesz taka i taka, to nic nie osiągniesz. Wszystko było komentowane – od ubioru, wagi do ocen w szkole. Tylko najgorsze, że to były uwagi pod przykrywką płaszczyka miłości, np. „nogi masz jak dwie beczułki, może pójdziemy do lekarza”. Miałam cztery próby samobójcze w życiu, wlazłam w narkotyki i z tych ostatnich wygrzebałam się dopiero rok temu. Do depresji przyznałam się po raz pierwszy u psychiatry po próbie w 2022 roku. Byłam w dwóch psychiatrykach, u lekarzy, brałam kilka różnych leków. Nic nie daje rady. Dalej mieszkam z rodzicami. Nie mam znajomych, bo boję się ludzi i wstydzę siebie. Nigdy nie miałam drugiej połówki i mieć nie będę, a rodzina podejrzewa, że coś ze mną nie tak albo jestem krzywa (czyli homoseksualna). W jakiejkolwiek pracy nie potrafię się utrzymać, bo jak ktoś krzyknie na mnie, to mam ochotę po prostu się schować. Niestety trafiały mi się same prace, gdzie zawsze był taki krzykacz, który się wyżywał na innych. To wszystko się pogłębia, ale najbardziej boli mnie brak wsparcia od mamy, która mimo że wie o wszystkim, wydaje się mieć totalnie wywalone i dba tylko o siebie. W sumie po części jej nie winię, sama wstydziłabym się na jej miejscu mieć taką córkę. Boli mnie, że nie mogę być normalna i dać jej powodu do dumy. Mówię, że jest OK, bo co innego mam mówić? Iść do kolejnego psychiatry, który nic nie da? Byłam już u wielu. Serio chciałabym umrzeć, ale boję się spróbować kolejny raz, bo ten zawód i rozgoryczenie, jak kolejny raz się nie powiedzie, jest gorszy niż cokolwiek innego. Jesteś tak chujowy, że nawet tego porządnie nie potrafisz.
Jemkapuste Odpowiedz

Miałam bardO podobna rodzinę pochodzenia. Pomogła mi tylko wyprowadzka z Domu. Jadem który Cię niszczy jest Twoja rodzina - to oni wpędzają Cię w depresje. Spróbuj wydostać Się z domu.

AvusAlgor Odpowiedz

Napompowałaś sobie balonik oczekiwań co do siebie do takich rozmiarów, że nikt by nie miał szans tego ogarnąć. Spuść powietrze, nie musisz być wybitna, wystarczy że będziesz dość dobra. To zdejmie presję.
Zanim zarzucisz, że łatwo się pisze trudno robi - jasne, ale to jest portal rozrywkowo-trollowy, więc oczekuj prostych recept, a nie pogłębionych analiz.

Zobacz więcej komentarzy (1)

#pIdJ2

Dwa lata temu zacząłem spotykać się z dziewczyną. Znaliśmy się już wcześniej i mieliśmy wspólne zainteresowania, więc nie było problemu znaleźć wspólny język.
Mieszkaliśmy w różnych miastach i z początku przez siedem miesięcy był to związek na odległość, ale z czasem postanowiłem się przeprowadzić.
Zrezygnowałem dla niej ze wszystkich znajomości i przyjaźni, jakie budowałem całe życie, w tamtym czasie miałem 26 lat.
Wszystko zaczęło się sypać po przeprowadzce.
Ona miała obawy, żeby wspólnie zamieszkać, ale ja to zaakceptowałem, wynajmowałem mieszkanie sam. Po niecałym roku zauważyłem u niej niechęć do mnie i czułem odrzucenie. Koniec końców rozstaliśmy się i wróciłem do rodzinnego miasta. Wszyscy moi znajomi i przyjaciele traktują mnie jak obcego. Zostało mi dwóch najwierniejszych przyjaciół, na których mogę polegać.
Teraz po kilku miesiącach dowiedziałem się, że spotykała się z innym, będąc jeszcze ze mną.
Nie wiem, jak sobie z tym poradzę.
Boję się zaufać, a chciałbym znaleźć szczęście w życiu.
Solange Odpowiedz

Nie rozumiem, dlaczego piszesz, że zrezygnowałeś z tych znajomości i przyjaźni. Przeprowadzka nie musi tego wszystkiego kończyć. Jeśli oni uznali inaczej, to w zasadzie nie byli wiele warci. Jeśli ty zakończyłeś te znajomości, to trochę słabo, ale skoro ktoś został przy tobie, to stawiam, że to nie ty zawaliłeś. Doceń tych, którzy są przy tobie.
O ile dobrze liczę minęło co najmniej 5 miesięcy od twojego powrotu. Daj sobie czas, żeby wszystko sobie poukładać, odżyć. Małymi kroczkami wychodź do ludzi, możesz skorzystać z pomocy psychologa, ale być może potrzebujesz po prostu czasu.

AvusAlgor Odpowiedz

Wyciągnąłeś wniosek na podstawie zbyt małej próby. To raz. Dwa, nie doceniasz, że ludzie, którym byłeś obojętny wynieśli się, a zostali tylko ci, dla których byłeś istotny. Trzy - nie byłeś liderem, tylko dałeś się prowadzić i usługiwałeś zgadzając się na życzenia panienki. Teraz już wiesz, że ma być odwrotnie, więc zyskałeś bezcenną wiedzę.

Dodaj anonimowe wyznanie