#4Stu5

..Pamiętam swoje dzieciństwo, to było dawno. Nie wiem czy potrafię dobrze zinterpretować siebie. Byłem dzieckiem energicznym i nadpobudliwym a przede wszystkim nieśmiałym społecznie, szczególnie w stosunku do płci przeciwnej. Mam takie silne wspomnienie z dzieciństwa- kiedy byłem jeszcze w przedszkolu pani prowadzaca jak się zndenerwowala na nas to kazala nam się zebrac w koleczko, siadala obok i ten kto był najbardziej niegrzeczny - kazywala mu wejsc na srodek koleczka i ściągać spodenki, spodnie, wiec ta osoba wchodzila i ona zmuszala slowami by to zrobila, a inne dzieci się śmiały i dziewcznyki i chłopcy, wiec jak ja się tak smialem jak ktos sciagnal kolejny gacie na srodku, ta kobieta mowi do mnie ty się nie smiej bajorek ty tez zaraz będziesz…oblaly mnie iskierki w tym momencie, ale tez troche podniecenia, no i oczywiście byłem, wstyd i zażenowanie to mi utkwilo w pamieci…ale dlaczego tego nie opowiedzialem rodzicom od razu…tego już nei pamiętam. Do wieku około ok.15 lat bałem się spać w ciemności, w ogóle bałem się ciemności. Oczywiście wcześniej jak byłem młodszy mój lęk wyglądał inaczej - wtedy jako dziecko starałem się spać z rodzicami, wyobrażałem sobie różne straszne rzeczy i wydawało mi się że słyszę różne rzeczy, tnz słyszałem je, wieczorami miałem bardzo złe samopoczucie, zapadania sie. W poźniejszym wieku radziłem sobie z tym w ten sposób – mianowicie czytałem w nocy ksiązki – aż do upadłego – wtedy nie myślałem o swoich strachach tym bardziej czytałem literaturę fantasy itp. zresztą zawsze uwielbiałem ten gatunek-uważałem ze czytając co straszniejsze pozycje przyzwyczaję się i nie będzie to dla mnie straszne – coś w stylu rozdzielenia fikcji od rzeczywistości. Przez brak snu byłem często znużony i wyczerpany co otoczenie mylnie interpretowało, trochę mi to przeszkadzało. Zauważyłem tez ze skierowanie moich myśli na sferę seksualności odwraca uwagę od strachu, (wciąż odwraca) – wiec często wyobrażałem sobie różne przyjemne sytuacje dostarczając sobie bodźców. Dla mnie seksualność była nowością – czułem się tak – że to odkryłem. Jako dziecko często zwalczałem swój strach w ten sposób, doszedłem do tego ze moje wyobrażenia, myśli sprawiały mi dużą przyjemność, przez co trudno mi było z nich rezygnować.
Do wieku ok.15 lat byłem dzieckiem aktywnym, większość czasu spędzałem z rówieśnikami i mimo swojej chorobliwej nieśmiałości jakoś sobie radziłem. Nieśmiałość była dla mnie trudna i frustrująca szczególnie w stosunku do płci przeciwnej. Po okresie szkoły podstawowej zdecydowałem się na technikum – dlatego bo koledzy się wybierali, nie mogłem znieść myśli jak bym sobie dał rade sam, nikogo nie znając w nowym miejscu. W tym wypadku wszystko poszło dobrze mając kolegów czułem się pewnie i tak też byłem interpretowany. W 2 klasie technikum coś

#l8L55

Jestem jedną z tych osób, które przed snem muszą wyobrazić sobie jakąś historię czy rozmowę, żeby zasnąć. Wiem, że osób takich jak ja jest dużo. To ciągłe prowadzenie w głowie dialogów weszło mi już w nawyk tak, że robię to mechanicznie, każdego wieczoru. I zawsze historia jest ta sama. Wyobrażam sobie, że zostałam porwana i uwięziona, porywacz przetrzymuje mnie w małym pokoju, przynosi jedzenie, a do dyspozycji mam małą łazienkę i mnóstwo książek. Książki to jedyna rozrywka, jakiej mi dostarcza. Czasem w tej mojej wyobraźni uprawiamy seks, a czasem rozmawiamy. On lubi pytać mnie o fabułę książek, które przeczytałam, a ja lubię mu o nich opowiadać.
A prawda jest taka, że skrycie marzę o takim życiu. Moje obecne życie jest bardzo monotonne. Chodzę do pracy, robię zakupy, gotuję obiad, sprzątam mieszkanie. I czytam. Bardzo dużo czytam. Kocham książki, jestem od nich uzależniona. Czytam w pracy, mam pościągane PDF-y na komputer i czytam je pomiędzy mailami, wykresami w Excelu i spotkaniami. Czytam przy śniadaniu, obiedzie i kolacji. Czytam na toalecie, a pod prysznicem słucham audiobooków. No i gdy już zjem obiad i pozmywam, zasiadam do książki i czytam przez kilka godzin, aż przychodzi czas na spanie. W weekendy czytam od rana do wieczora. I marzę o tym, żeby ktoś mnie porwał i przetrzymywał w pokoju wypełnionym książkami. Nienawidzę tego, że muszę marnować czas na chodzenie do pracy, robienie zakupów i gotowanie. Mogłabym ten czas spędzić na czytaniu. Albo rozmawianiu o książkach, to też bardzo lubię. Więc jeśli jest tu jakiś porywacz, który spełniłby moje fantazje, to zgłaszam się na ochotnika.

#BB0lS

Denerwuje mnie kiedy ktoś nie przykłada uwagi do tego co pisze. Nie jestem jakąś wielką ważniaczką i nie uważam też żeby w codziennych sytuacjach czy wiadomościach pisać wyniośle i jakoś bardzo patrzeć na ortografię czy interpunkcję, ale kurde. Wchodzisz na OLX, chcesz się czegoś więcej dowiedzieć o jakimś przedmiocie to wiele ludzi pisze jakiś misz masz, że nie idzie nic z tego zrozumieć. Dosłownie jakby wrzucił przypadkowe słowa do miski i je wymieszał. Tak samo jest w komentarzach na Facebooku (zwłaszcza tam). Rozumiem, że nie każdy jest ekspertem od poprawnej polszczyzny, ale kiedy widzę niektóre posty czy komentarze to zastanawiam się jak można aż tak źle to napisać? Jeśli chcesz przekazać jakąś informację to postaraj się chociaż trochę i napisz to tak, żeby inni mogli to zrozumieć.

#NO6Xg

Opowiem Wam pokrótce jak zgasiłam swoją matkę. Moja matka często porównywała mnie i mojego brata do siostry przyrodniej, która ma maturę, skończyła dwa kierunki studiów, pracuję w korporacji, dobrze zarabia...,,idealna".
Któregoś dnia przy kolacji, znowu zaczęła porównania.
Więc odpowiedziałam jej tak ,, trzeba było się przespać z naukowcem, a nie ze zwykłym chłopem ze wsi", na to moją matkę zamurowało i nic nie odpowiedziała.

#2mreF

Dalej pamiętaj o dziewczynie z którą się spotkałem było to pod koniec stycznia i to było moje pierwsze spotkanie z obcą dziewczyną. Na początku było uczucie te motylki ale po spotkaniu czar prysł i niby o niej zapomniałem bo w sumie znalazła się inna ale nie było między nami tego czegoś i oboje stwierdziliśmy że nic z tego nie wyjdzie. Uczucie do tej pierwszej dziewczyny pojawiło się ponownie gdy stwierdziłem że napiszę jej życzenia urodzinowe a to było pod koniec kwietnia. Obecnie trend (myślenie o niej) jest spadkowy ale jest on bardzo powolny.

#X5CYa

Cierpię na chorobę afektywną dwubiegunową. Kiedyś w fazie maniakalnej odeszłam od męża i oficjalnie związałam się z innym mężczyzną w którym wydawało mi się, że jestem zakochana po uszy. Mimo to podczas tego związku miałam krótki acz intensywny romans, a gościa od romansu zdradziłam 3 razy z 3 różnymi facetami w tym jeden z nich był jego bliskim kolegą. To wszystko wydarzyło się wciągu 3 miesięcy. Potem przyszła depresja i trafiłam do szpitala psychiatrycznego z którego po dość długim czasie odebrał mnie mąż. Wie tylko o tym "oficjalnym" kochanku o pozostałych nikomu nie mówiłam. Wybaczył mi bo wie, że to nie ja tylko choroba. Ale chyba już nigdy nie będzie między nami tak jak wcześniej... ChAD to okropna choroba.

#qRJqk

Nie zadowolona z mojej przeprowadzki. We wrześniu tamtego roku przeprowadziłam się z mojej rodzinnej miejscowości do dużego miasta aby móc zacząć studia. Pomimo, że same studia mi się podobają to życie w tym mieście to dla mnie koszmar. Czuje się tu po prostu samotna. Co prawda mam znajomych, z którymi się całkiem regularnie spotykam ale trudno żyje mi się bez mojej rodziny. Przez większość mojego dnia jestem sama co mnie przytłacza. Nie chce rzucać studiów ale źle mi się tu żyje i strasznie mnie to męczy psychicznie. Myślałam, że mi przejdzie po jakimś czasie ale minęło już parę miesięcy a ja nie umiem się uwolnić od tego uczucia. Jeśli rzucę studia i wrócę do domu to poczuje się lepiej ale boje się, że jeśli teraz mam takie odczucia to czy kiedykolwiek będę wstanie rozluźnić moje więzy rodzinne i żyć samodzielnie. Nie rozumiem co jest ze mną nie tak, że będąc dorosłą osobą nie potrafię żyć samodzielnie.

#HX6xJ

Jestem beznadziejnie zakochana... I to dosłownie.
Rok temu poznałam w nowej pracy swój obiekt westchnień. Od razu coś zaskoczyło. Nie był w moim typie ale jego poczucie humoru i energetyczności sprawiła, że straciłam głowę.
Z początku starałam się trzymać dystans i nie brnąć w to ( w końcu związki w pracy to nic dobrego, szczególnie jak ktoś jest wyższy stopniem) ale się poddałam i wyglądało na to, że jemu też się podobam.
Rozmawialiśmy w pracy prawie non stop. Problem w tym, że chłopak nie chciał przenieść tej znajomość poza pracę.
Nawet teraz jest mi głupio jak przypomnę sobie ile razy inicjowałam rozmowę.
Tak czy siak miałam sytuację w której miałam odejść z pracy i z tego powodu zdecydowałam się na konfrontacje. Tu no cóż nastąpiła cisza.... Prawie przez tydzień w końcu odpowiedział, że lubi mnie i lubi ze mną pracować, jak i rozmawiać ale ma tyle na głowie, że nie umie z niczego zrezygnować, a przecież się stara.
Typ ma dwie prace, studia dzienne i praktyki wierzę, że tego czasu nie ma.
Ostatecznie nie odeszłam z tej pracy. Nie miałam gdzie...
Tylko, że teraz jestem w kropce.
Nie zmuszę go do związku, a i nie mogę się złość bo nic sobie nie obiecywaliśmy.
Problem w tym, że nie da się przestać czuć z dnia na dzień, a ja nie mogę zrezygnować z pracy... I muszę go widywać.
Bogu dziękuję, że chłop miał na tyle rozumu by nikomu się nie zwierzać z tego, a i nie stygmatyzuje. Mam jednak przez niego wahania nastroju, które doprowadzają mnie do szaleństwa.
Bo nie mogę powiedzieć nikomu dlaczego nagle chce mi się płakać czy śmiać.

#x5JFX

Cześć, mam pewien problem. Mianowicie fetysz pach jednak nie mam odwagi by komukolwiek to wyznać. Podniecają mnie tylko niektóre pachy, w sensie potrafię ocenić, która dziewczyna ma ładniejsze paszki, a która brzydsze. Gdy tylko widzę, że któraś z moich koleżanek jest ubrana w koszulkę na ramiączkach staram się wyciągnąć telefon i po kryjomu nagrać ją licząc, że w trakcie nagrywania podniesie rękę do góry, następnie masturbuje się do tych nagrań. Nawet rozmowy na temat pach mnie podniecają i niestety rzadko ktoś o tym mówi, ale gdy któraś z dziewczyn powie coś o goleniu pach albo że spociły jej się pachy to od razu mi staje. Mimo, że jestem heteroseksualny to pachy niektórych chłopaków też mnie podniecają. Dodam, że podniecają mnie tylko pachy osób szczupłych, ze względu na to, że sam jestem chudy.

Podniecenie czuje również, gdy zakładam na siebie koszulkę na ramiączkach, ale niestety nie posiadam takiej koszulki, więc gdy nikogo nie ma w domu to zakładam koszulkę na ramiączkach mojego kolegi, który ze mną mieszka, robię sobie zdjęcia i nagrania w tej koszulce tak, żeby na nagraniu było widać moje pachy i się do tego masturbuję. Kiedyś poszedłem do galerii handlowej tylko po to, żeby w każdym sklepie pójść do przymierzalni i przymierzyć koszulkę na ramiączkach, nagrać filmik i po powrocie do domu oglądać swoje nagrania. Planuje kupić taką koszulkę, żeby chodzić w niej latem, ale założenie takiej koszulki w obecności innych oprócz podniecenia, wywołuje u mnie dyskomfort, więc muszę się zastanowić czy na pewno chce taką koszulkę kupić. Może zabrzmi to dziwnie, ale gdy widzę kogoś w koszulce na ramiączkach w miejscu publicznym to patrzę na to jak na swego rodzaju akt odwagi, bo tak jak napisałem ja czułbym dyskomfort będąc w koszulce odsłaniającej pachy i zastanawiam się jak inni by mnie odbierali gdybym tak się ubrał, bo mam wrażenie, że gdybym wyszedł tak na miasto to wszyscy by na mnie dziwnie patrzyli, a zapewne wszyscy ludzie patrzyliby na mnie tak samo jakbym wyszedł w zwykłej koszulce.

Czy wy zakładacie koszulki na ramiączkach w miejscu publicznym i jak odbieracie kogoś kto się tak ubrał, czy traktujecie pachy jaką normalną część ciała i nie czulibyście dyskomfortu pokazując komuś pachy? Jestem ciekaw czy tylko ja mam takie podejście czy inni też. Czy rozmowa o pachach jest dla was normalną rozmową czy też czulibyście coś w rodzaju zażenowania gdyby ktoś np. wspomniał, że ma spocone pachy?

Pytam o to, bo mam wrażenie, że dla większości osób są to normalne sprawy i że dla innych założenie koszulki na ramiączkach niczym się nie różni od założenia bluzy, pokazanie pach niczym od pokazania dłoni, a rozmowa o pachach niczym się nie różni od rozmowy o sporcie. Dla mnie te rzeczy nie są tym samym i nie stawiam między nimi znaku równości, więc jestem ciekaw zdania innych osób.

#0axwT

Od jakiegoś czasu podejrzewam, że mój ojciec jest dilerem.
Jakieś dwa miesiące temu, gdy poszedłem zapytać go, czy nie brał mojej wagi do odczynników chemicznych on siedział za drzwiami robiąc coś, czego niestety nie widziałem. Gdy zapytałem go co robi on odpowiedział: "Ważę narkotyki" dość cichym, zdenerwowanym głosem. Niestety jestem osobą która, kiedy zada pytanie, będzie męczyć kogoś do momentu, w którym nie dostanie odpowiedzi, więc, zamiast zaśmiać się i odejść próbowałem z całych sił dowiedzieć się co robi. Oczywiście nic mi nie pokazał tylko kazał mi wracać do pokoju. Już wtedy zaczynałem coś podejrzewać ale nie zawracałem sobie tym głowy. Jednak nabrałem podejrzeń kiedy po powrocie z weekendu do domu, kiedy rodzice byli u znajomych na imprezie sięgnąłem po paczkę z gumami na stole. Oprócz dwóch gum w środku znalazłem tam gumową rurkę i woreczek foliowy z resztkami białej substancji w środku. Kilka dni później w jednej z szafek w łazience odkryłem kolejny taki worek. Substancja w workach najłatwiej przyrównać do soli. Sam nie wiem co o tym sądzić. Gdybym nie znalazł rurki pewnie uznałbym, że to worki po jakiejś soli.
Dodaj anonimowe wyznanie